*Dwa tygodnie później*
Patrycja siedziała na podłodze nie wiedząc co ze sobą począć. Przerzucała ze znudzeniem kanały w telewizorze, lecz widząc że raczej nic ciekawego w nim nie znajdzie, wyłączyła Go i rzuciła pilota na szafkę. Spojrzała przez okno. Słońce jak zwykle mocno świeciło, zachęcając do pójścia na jakikolwiek spacer. Lecz jej samej nie chciało się nigdzie ruszać. Catalina nie mogła z nią iść, bo wyjechała na kilka dni do Valencii, załatwić parę spraw. A przez te dwa tygodnie pobytu w Barcelonie nie poznała nikogo oprócz blondynki. W końcu jednak podniosła się z podłogi, wzięła telefon i wyszła z pokoju hotelowego.
~*~
Błądziła uliczkami Barcelony, byle tylko mieć jakieś zajęcie. Oglądała wystawy w sklepach z ciuchami, elementami kuchennymi lub akcesoriami piłkarskimi. Jednak po półtoragodzinnej wędrówce, jej nogi poniosły ją tam gdzie zawsze - pod Camp Nou. Kiedy była w tym miejscu wszystko stawało się lepsze, jaśniejsze. Po prostu uwielbiała tam przychodzić. Liczyła na to, że kogoś pozna i nie będzie się tak potwornie nudziła.
-Jeju, przepraszam! - jęknęła przepraszająco, kiedy poczuła że na kogoś wpadła. Spojrzała na ową osobę. Okazała się ona chłopakiem, w ciemnych okularach przeciw słonecznych.
-Nic się nie stało. - chłopak uśmiechnął się ciepło. Dziewczyna już miała coś odpowiedzieć, lecz nie zdążyła ponieważ on ją wyprzedził. - Może w rekompensatę pójdziemy na lody?
-Chętnie. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem i ruszyła wraz z nowo poznanym chłopakiem.
- Jestem Rafael. - przedstawił się po chwili niezręcznego milczenia.
-Patrycja.
-Zakładam że nie jesteś z Hiszpanii? - uśmiechnął się szeroko.
-Przyjechałam z Polski. - odwzajemniła, jak to powiadał jej brat 'skrzywienie twarzy'.
-Aaa...- zaśmiał się. - Mogłem się domyślić. Taka blada...- zażartował.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Weszli do jakiejś kawiarni i zamówili lody.
Patrycja pijąc wodę, zauważyła że Rafael zdjął okulary, co spowodowało że się zakrztusiła. Odłożyła szklankę, kaszląc.
-Coś się stało? - zapytał zaniepokojony chłopak przyglądając się jej.
-Przecież Ty jesteś piłkarzem! - krzyknęła kiedy już mogła normalnie mówić.
-Ciszej! - zaśmiał się.
Patrzyła na niego z niedowierzaniem. Oto ona, zwykła dziewczyna, siedziała obok PIŁKARZA swojego ulubionego klubu. Nie wiedziała czy ma płakać ze szczęścia, czy może raczej uciec gdzie pieprz rośnie.
-To jest niemożliwe...- pokręciła głową.
-Oto z Rafaelem Alcantarą, niemożliwe staje się możliwe. Chodźmy stąd lepiej, bo przez Ciebie wszyscy się na nas patrzą...- mruknął ponownie się uśmiechając i wstając od stolika. Patrycja uczyniła to samo co jej towarzysz. Razem wyszli z kawiarni.
-Chyba jesteś kibicką Barcy, skoro mnie poznałaś. - rzekł Rafinha ponownie zakładając okulary na nos.
-My name is Cule. - odpowiedziała ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie wierzyła w to co ją spotkało.
-To może masz ochotę wybrać się ze mną dzisiaj, na pierwszy trening? - zapytał.
Uniosła głowę. W jej oczach pojawiły się radosne iskierki.
- To chyba znaczy że tak. - wybuchnął śmiechem. -Podaj mi adres swojego hotelu.
Patrycja wyrecytowała dokładny adres.
-Super. Będę po Ciebie o 18.00. - powiedział, po czym pożegnał się i poszedł w drugą stronę.
~*~
Krążyła po swoim pokoju, nie bardzo wierząc w to co się stało. Miała ochotę skakać do góry z radości! Jednak zamiast to uczynić, postanowiła że pójdzie się odświeżyć i przebrać w coś odpowiedniejszego. Założyła koszulkę Barcy z nazwiskiem ''Messi' na plecach. Usiadła na łóżku i spojrzała na zegarek, który wskazywał 17.28. Nie pozostało jej nic prócz czekania. Wzięła do ręki swoją ulubioną książkę - 'Cień Wiatru'.
Wydawało jej się że czytała ją zaledwie chwilę, lecz zadzwonił telefon z recepcji. Poinformowano że ktoś na nią czeka. Prawie że wybiegła z pokoju, po drodze taranując dwie osoby. Wyszła przed hotel i zauważyła że Rafinha stoi oparty o swój samochód.
- Ta koszulka będzie dużo lepiej wyglądała z autografem. - wyszczerzył się, otwierając dziewczynie drzwiczki.
~*~
Siedząc na trybunach, nieustannie się kręciła. I to nie dlatego że krzesełka były niewygodne. Po prostu nie mogła się doczekać kiedy pozna swoich idoli. Taka okazja nie zdarza się często. A jej już szczególnie, bo Patrycja nigdy nie miała farta. Kiedy trening się zakończył, piłkarze udali się do szatni, a Rafael przyszedł do niej na trybuny.
-Wszyscy nie mogą się doczekać, kiedy do nich przyjdziesz. - poinformował ją kiedy szli długim tunelem prowadzącym do szatni.
- Oni nie mogą się doczekać? To co ja mam powiedzieć? - uśmiechnęła się.
W końcu stanęli przed drzwiami. Rafinha szybko je otworzył zapraszając dziewczynę wzrokiem do środka.
-Rafael! Co Ty sobie wyobrażasz? Dlaczego przyprowadzasz ją kiedy wszyscy są już ubrani? - odezwał się Pique.
- Ja się jeszcze nie ubrałem! - oświadczył z dumą Thiago, który stał w samych spodniach.
-Ty się nie liczysz...Ciebie nie zechce...- Gerard machnął ręką.
Patrycja stanęła jak wryta. Stała przed nią cała drużyna FC Barcelony, z pieprzniętym Pique na czele!
-No to ten...- zaczął nieśmiało Bartra. - Może już nas poprosisz o te autografy? Zanim niewyżyty Geri Ci coś zrobi. - dokończył patrząc na Gerarda spode łba.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Na twarzy Patrycji również zagościł uśmiech. Wyjęła z torebki notes, w którym wszyscy złożyli swoje podpisy, a dodatkowo Messi podpisał się jej na koszulce. Z nimi wszystkimi szybko złapała dobry kontakt. Stwierdzili że załatwią jej wejściówki na mecze. Kiedy wszyscy siedzieli pochłonięci rozmową, ona poczuła czyjś wzrok na sobie. Rozejrzała się i wtedy to dostrzegła - Alexis Sanchez cały czas jej się przyglądał. W końcu spojrzeli sobie w oczy. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę, lecz w końcu chłopak opuścił wzrok.
-Kocham Cię, normalnie Cię kocham! - Patrycja rzuciła się Rafinhi na szyję, kiedy ten przywiózł ją pod hotel.
Ten tylko się zaśmiał. Jak zwykle zresztą...
-Umawiamy się na jutro? - zapytał z odrobiną nadziei w głosie.
- No pewnie. Zadzwoń około 12.00. - odpowiedziała, pożegnała się i wysiadła z samochodu.
Jedno wiedziała na pewno - to był zdecydowanie najlepszy dzień w jej życiu!
_________________________________
Tak bardzo się nudziłam, że postał drugi rozdział. :3 Dłuższy niż poprzedni, ale czy ciekawszy? Nie sądzę :D Pozostawiam Go jednak do waszej oceny. Dedyyykacja dla Izy i Dominiki ;* Jutro postaram się napisać trzeci :D Także, do juteerka ;*
Nigdy nie mów nigdy...
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 27 czerwca 2013
Rozdział I
Idąc uliczkami Barcelony, czuła promienie
słońca ogrzewające jej twarz. To miasto było niesamowite i mimo tego że była tu
od paru godzin, miała wrażenie jakby mieszkała tam od dziecka. Główną atrakcją
Barcelony był oczywiście stadion najlepszej drużyny świata. Camp Nou na żywo
wyglądał zupełnie inaczej niż na zdjęciach, których Patrycja posiadała mnóstwo
na swoim telefonie. Była Cule od małego. Oglądała z bratem prawie wszystkie
mecze FC Barcelony, piłka zawsze ją pociągała. Będąc w Barcelonie spełniała jedno
ze swoich marzeń. Czemu by nie spełnić drugiego?
~*~
Stała wieczorem na hotelowym balkonie,
rozglądając się po okolicy. Wdychała chłodne powietrze, rozmyślając o tym co
zrobiła. Co jeżeli ojciec ją znajdzie? Co jeżeli jej coś zrobi? 'Jestem dorosła'
- powiedziała sobie stanowczo w myślach, po czym wróciła do pokoju. Zdążyła już
włożyć zdjęcie brata do ramki i postawić na szafce nocnej. Gdyby żył, na pewno
nie byłaby tam sama... Zawsze miała w nim oparcie, mogła powiedzieć mu
wszystko. Był od niej starszy o 3 lata, ale mimo tego rozumiał ją jak nikt
inny.
Wyciągnęła z torby swojego laptopa i
sprawdziła chyba najbardziej znany portal społecznościowy - facebook. Chociaż
nie, jak to powiadała jej przyjaciółka z polski, facebook to nie portal
społecznościowy,to styl życia. Całą tablicę miała pełną w zdjęciach,
na których oznaczali ją znajomi. Tylko po co? Z głębokim westchnięciem zamknęła
komputer.
~*~
wtorek, 25 czerwca 2013
Prolog:
Patrycja ponownie przeliczała pieniądze
które miała w skarbonce. Idealnie na bilet i jakiś hotel. Spojrzała na walizkę
po czym rozejrzała się po pokoju. Wszystkie półki były puste. Na ścianie nie
widniał ani jeden plakat. Pomieszczenie wyglądało tak, jakby przeszło tamtędy tornado i zabrało wszystko
co było po drodze. Spojrzała na zegarek wskazywał godzinę 15.32. O 16.00 wracał
jej ojciec. Wypadałoby się pośpieszyć...Szybko wstała z łóżka, wzięła walizkę
oraz pieniądze, po czym wyszła z pokoju. Odruchowo zerknęła na komodę, która
stała w przedpokoju. Było na niej tylko zdjęcie, jej starszego brata. Wzięła je
do ręki i schowała w kieszeni płaszcza. Po raz ostatni rzuciła krótkie
spojrzenie na salon oraz kuchnię i szybkim krokiem opuściła mieszkanie.
Stojąc przed kasą biletową próbowała uspokoić miliony
myśli, które tłoczyły się w jej głowie. Drżącymi rękami odebrała swój bilet.
Chciała już znaleźć się w samolocie. Mieć to wszystko za sobą. Po prostu
wynieść się daleko i nigdy się tu nie znaleźć. Jeszcze parę lat temu,
powiedziałaby że uciekanie od problemów jest żałosne. To dziwne jak ludzie
potrafią się zmieniać. Kiedy wsiadła do samolotu, odetchnęła z ulgą…poczuła się
wolna. W końcu wolna
_________________
No i jest prolog! :D Krótki, ale mam nadzieję że zachęci was do czytania tego opowiadania. Nie jestem zbyt dobra w pisaniu, ale kocham to i postanowiłam podzielić się moją..ehm..twórczością. :D Ważna jest dla mnie zasada : Przeczytałeś - zostaw po sobie ślad! Liczę na jakieś uwagi, porady i w szczególności krytykę. ^^
Do pierwszego rozdziału!
~*~
Ulice Warszawy jak zawsze były
zatłoczone. Ludzie wracali z pracy, bądź dopiero do niej jechali. Wszyscy
gdzieś się śpieszyli. Tylko nie ona. Ona, szła powoli rozkoszując się pięknem
tego miasta. Pięknem którego nigdy wcześniej nie zauważała. Pięknem którego
nigdy więcej nie zobaczy...
_________________
No i jest prolog! :D Krótki, ale mam nadzieję że zachęci was do czytania tego opowiadania. Nie jestem zbyt dobra w pisaniu, ale kocham to i postanowiłam podzielić się moją..ehm..twórczością. :D Ważna jest dla mnie zasada : Przeczytałeś - zostaw po sobie ślad! Liczę na jakieś uwagi, porady i w szczególności krytykę. ^^
Do pierwszego rozdziału!
Subskrybuj:
Posty (Atom)